PIERWSZA ZBIÓRKA PUBLICZNA DLA PAWEŁKA
- Ma-Ma
- 10 cze 2018
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 6 sty 2019
Podczas tegorocznej Żorskiej Wiosny Młodości w dniach 2-3 czerwca przeprowadziłam wraz z pomocnikami pierwszą zbiórkę publiczną dla Pawełka. Inicjatorką w ogóle akcji była moja koleżanka Natalia - działaczka jakich mało. To ona zmotywowała mnie do przeprowadzenia zbiórki; zdobyła zgodę pana dyrektora MOK przedstawiając pomysł.
Organizacja zbiórki pochłonęła nieco mojego czasu, gdzie większość zadań spoczęła na moich barkach: począwszy od zrobienia wywiadu w sieci oraz w fundacji na czym polegają zbiórki, zapoznania się z podstawami prawnymi, przygotowania dokumentacji, znalezienia wolontariuszy, przygotowania baneru i reklamy, zrobienia wianków na głowy, a skończywszy na liczeniu datków (tutaj obowiązkowo liczyły ze mną 2 osoby odpowiedzialne za zbiórkę), spisaniu sprawozdania, przekazaniu funduszy i dokumentacji do fundacji.
Wolontariuszy szukałam wśród znajomych i rodziny. Ostatecznie było nas do kwestowania 9 osób z dodatkową pomocą Majeczki, mojej bratanicy: Ania z Grzegorzem, Dominika z Asią i Pawłem, ja z Darkiem, Agnieszka z Grzegorzem. Podzieliliśmy się obowiązkami na 2 dni imprezy. Ja jako organizator i mama kwestowałam 2 dni.
Pierwszy dzień żorskiej wiosny młodości - 2 czerwca - rozpoczął się fatalnie. Fala ulewnych deszczy zalała Żory i nic nie zapowiadało, że przed rozpoczęciem imprezy to się skończy. Wyposażeni w parasole zjawiliśmy się w plenerze o umówionej godzinie. Uczestników imprezy było jak na lekarstwo, ale tuż przed rozpoczęciem festiwalu zaczęli zbierać się goście. Pogoda nieco zelżała, parasole można było odłożyć na bok.
Nie będę opisywała samej zbiórki, gdyż jest to dla mnie zbyt emocjonujące przeżycie. W skrócie: było mi ciężko. Choć akacja była zapowiadana z widowni, a na telebimie co jakiś czas pojawiał się uśmiechnięty Pawełek, uczestnicy imprezy przejawiali różne postawy wobec kwestujących. Jak to bywa w sytuacjach, w których ktoś od ciebie chce pieniędzy, część osób podchodziła sama i wrzucała do skarbonki, część została postawiona przed murem i wygrzebywała zaskórniaki, a jeszcze inni nie ukrywali niezadowolenia, że ich nagabujemy. Obojętność, lekceważenie, odmowy, tłumaczenia, że nie wzięło się portfela z domu, zarzucanie kwestującym, że część zebranych pieniędzy zabiorą dla siebie - za każdym razem wywoływało u mnie smutek. Z uśmiechem na ustach i wdzięcznościom tym, którzy przyłączyli się do zbiórki, działałam pierwszego dnia imprezy.
Drugiego dnia byłam wypalona, zmęczona i miałam obolałe gardło od wielogodzinnego gadania. Początkowo pasywnie działałam stojąc z boku z puszką i czekając na datki. Po godzinie biernego oczekiwania, dzięki wparciu mojej bratowej, weszłam w tłum i wykrzesałam z siebie ten sam entuzjazm co dzień wcześniej.
Zbiórka zakończyła się zebraniem kwoty: 2.165,34 zł. Kwota ta została przelana na subkonto fundacji, a następnie fundacja przeznaczyła zebrane środki na dofinansowanie zakupu Benecykla dystrybutorowi, u którego zakupiliśmy wózek.
Comments