ROWEROWA PRZEJAŻDŻKA
- Ma-Ma
- 10 wrz 2016
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 26 sty 2018
Kiedy piękna pogoda wzywa na zewnątrz zwykle biorę wózek z Pawciem i przemierzam osiedle wzdłuż i wszerz. Trudno mówić o fajerwerkach, kiedy ciężar pchanego wózka towarzyszy ci od 4 lat. Monotonia każdego tak spędzonego wolnego czasu a i zmęczenie fizyczne, uruchomiły w mojej głowie myśl, że może by tak poszukać czegoś innego, nowego dla nas. Zdaję sobie sprawę, że większość rozrywek świata dzieci zdrowych jest dla nas wykluczona, ale może jednak coś się znajdzie...
Może rower... może przyczepka... może... ale skąd wziąć? Koleżanka Monika pożyczyła i przyczepkę i rower i fotelik!

W pierwszą sobotę wyruszyliśmy w przyczepce z osiedla Sikorskiego na Skytepark, a w drugą wsadziliśmy Pawcia w fotelik i odbyliśmy tę samą trasę. Niech was nie zwodzi uśmiech mojego męża. Oj tak pięknie to nie było. Stale narzekał, że mu ciężko i że następnym razem to ja będę kierowcą z transportem.
Z uwagi na ograniczenia motoryczne i wiotkość Pawełka, musiałam przeprowadzić mały tuning przyczepy oraz fotelika. W przyczepce zrobiłam z koców i poduszek siedzisko oraz dodatkowo przypięłam go paskiem od spodni aby mi się nie ześlizgiwał. Ta prowizorka pozwoliła nam choć przez godzinę powozić Pawełka w miarę stabilnej pozycji. Podobnież fotelik wyścieliłam wkładką oraz dodatkowo obwiązałam Pawka kocykiem i paskiem od spodni robiąc wokół jego brzuszka wielką zabezpieczającą oponkę.
Nie wiem, komu te przejażdżki zrobiły większą frajdę: Pawełkowi czy mnie. Raczej mnie! Poczułam namiastkę tego wszystkiego, co kiedyś robiłam i było dla mnie czymś normalnym, w zasięgu ręki, a teraz jest jak podróż na inny kontynent.
Wnioski: w foteliku Pawełkowi było nie za wygodnie. Wymuszona postawa bez możliwości manewrowania swoim ciałem zdecydowanie nie była w jego guście. Za to w przyczepce czuł się jak baron! Stale się wiercił i wystawiał nogi poza plandekę. Co prawda stale musiałam go poprawiać w tej przyczepce, gdyż się zsuwał, ale zadowolenie Pawcia było przeogromne.
W następnym sezonie chciałabym móc pojeździć z Pawełkiem na rowerze. Dlatego będąc pod wpływem adrenaliny, jaki dostarczył mi ten wypad, rozpoczęłam internetowe poszukiwania przyczepki dostosowanej do dzieci niepełnosprawnych. Znalazłam, są! Jednak cena - jak zawsze - porażająca 6000 - 7000 zł. Siedzisko w takiej przyczepce jest odpowiednio wyprofilowane, tak aby dziecko wkomponowywało się swoim wiotkim ciałem, a nadto 5 punktowe pasy idealnie zabezpieczające dziecko. Cóż, i tak będę szukać, aż coś znajdę!
Comments